Zawsze byłam zafascynowana sfrustrowana sposobem w jaki gotuje moja Babcia:
– Dziecko, to proste – mówi z troską, zapytana o przepis na cokolwiek – weźmiesz garść tego, trochę tego i na oko tamtego. A potem gotujesz, aż się ugotuje.
– Acha. Dzięki Babciu ;)
Przez lata słuchania tak oględnych instrukcji, sama nauczyłam się gotować w ten sposób i przeważnie zapytana o przepis na coś odpowiadam dokładnie tak jak moja Babcia. Zgroza, wiem ;) Mało tego, przepisy z książek kucharskich i kulinarnych blogów, które szczerze uwielbiam, również traktuję z dużą dozą spontaniczności.
W codziennym życiu często nie mamy czasu ani ochoty na precyzyjne odmierzanie składników. Dlatego tym razem chciałabym Wam zaproponować przepis na coś, co niezależnie od proporcji powinno się całkiem nieźle udać. A w dodatku, jest dobrą odpowiedzią na często padające pytanie: „Co do chleba, wegetarianko?”. A ja odpowiadam:
.
Pasta z suszonych pomidorów i tego, co się nawinie ;)
Składniki:
1/2 słoika suszonych pomidorów
garść rukoli
garść słonecznika (możesz podprażyć na patelni)
1 ząbek czosnku
Kawałek sera feta
Kilka czarnych oliwek, jeśli lubisz
2 łyżki oleju z pomidorów
.
Wykonanie:
Zblenduj wszystko na gładką pastę. Gotowe. Smacznego :)